Oto ja naga w prawdzie stoję przed Tobą -moim tłem życie.
A przecież miałeś trzymać się z daleka.
Laserem ciepłych oczu rozbijasz kamień mego serca Układając go w mozaiki małych radości.
Kim Ty jesteś, że mnie kochasz?
Tworzysz mi grunt pod nogami przed każdym mym krokiem dokładnie, uważnie dobierając gesty. Delikatnie wprowadzasz na salony namiętności, rozbierając mnie czynów słowami.
Kto Ci na to pozwolił?
Podkreślasz mój urok rozchylając moją kobiecość aż emanuję promieniami. Tracę się z uśmiechem w przepychu Twojej dekoracji.
Kto dał Ci prawo mnie całować?
Moje życzenie-to dla Ciebie pestka bez problemu ją rozgryzasz. Mój kaprys dla Ciebie jak wyzwanie dokonujące się w Twojej sile.
Jakim prawem mnie zadowalasz?
Nie pytasz dwa razy-działasz! Już! TERAZ! Przystawiając mnie do muru, tak, że tracę oddech, że chcę więcej.
Mój bunt jak miód na Twe uszy słodycz rozkapryszonej dziewczynki niepokornie w sprawiedliwości zaklętej, bo taką mnie uwielbiasz. Ostatnie słowo należy do mnie, zawsze mi to robisz... Nie wiesz, że to przyjemne? Błogo uzależnia...
Skąd w Tobie takie bezgraniczne zaufanie? Nie pozwoliłam Ci na nie. Przyznaj się chcesz pobudzić moją odpowiedzialność?
Zawsze mi to robisz... z premedytacją kochając, a ja zawsze jestem oburzona, bo pieszczotą ciała zmywasz troski jutra, to przez Ciebie nie potrafię powiedzieć "Nie!" a może... nie chcę?
Hmn.. I mogłabym przysiąc, że miałam już wszystko w życiu - prócz Miłości...