Oni będą tą potęgą burzyć piękno pewną ręką, dla nich ten kosz znaczy lepszość, sami sobie tworzą piekło. To ich wściekłość i dociekłość treścią mnoży zgrozy endą, sami a nie dla nich samych w dali palić chcą swą przeszłość. Oszukani podbojami znanych snami wkompowani w cztery ściany - kwadrat krain, pola malin, tacy mali. Mają kraty za oknami i dynamit przed oczami zajarany marzeniami z telenowel w szklanej balii. Z beznadzieją już oddani skalnych wzorców zagubienia, dwa przyciski na pilocie, myślą sobie "Ja coś zmieniam". I z więzienia wyjść nie mogą, prawą nogą idą z "Trędą", okalani rannym sobą dominują w świecie obok... Sił ich reszta wiernie czeka, siedzi niczym mysz pod miotłą, ten sam wzorzec, przekaz sieci, tamto okno, plany, pogłos. Okropieństwa i terroryzm w pikselozie tworzą obraz, gdzie nie pstryknąć walka dobra, programują mózgi od lat. Dola ciężka, rewersowa na kanałach się tak chować, obraz zpchnięcia w z życia zdjęcia ramowane w załamanie. Ocalali! Patrzcie na nich! Takich faking nie chce ranić nawet zamęt przed tym ganem. Się nabrali, broń już zdali. Tam ich parking się pojawił jakem latem słońce wsadem z dala zatem za dwa punkty przekupieni... Telewidze z Teleziemi...