ten most to pomyłka
okno otwarte na świat
w mieszkaniu zaduch samotności
z oddali głos "jak się masz?"
docierał do cierpiącego człowieka
tak niespodziewany ból
tak upragniona miłość
ten wiatr co zdmuchiwał ciszę
ten śmiech co kolana uginał
uszy są głuche
dzisiaj nie słyszą już
za miastem
w zasięgu myśly
stary most kłania się wodzie
ciekawe czy wytrzyma jeszcze
ciężar załamanego człowieka
zanim porywcza rzeka
wtargnie
w zahipnotyzowane ciało
okno nadal rozwarte
by myśli mogły odfrunąć
człowiek nadal uparcie
plan śmierci buduje na moście
nagle serce podnosi
swoje ciężkie persjany
i człowiek widzi przez okno
świat wielką żałobą przybrany
wojny głód i cierpienia
dziecko spragnione mleka
strach w oczach starych ludzi
grzyb gorszy od muchomora
a on lodówkę miał pełną
wodę czystą i świerzą
światło ciemność mu umilało
i wokół było tak ciepło
miłość nie jedna jest
co ma być to będzie
właśnie powraca przyjaciel
właśnie nadchodzi wiosna
krzyknął więc z okna do ludzi
dobrze mi tutaj
i dobrze mi wszędzie
dziękuję
ten most to była pomyłka