Odeszły w kąt niebiańskie pląsy, spoczęły na półkach wśród szmacianych lal, w ich oczach kłębi się naiwne spojrzenie, w uszach szumi bezwiedna wiara w...świat. w kufrze na kłódkę zamknęłam beztroskę, łąkę zieloną i ziarenka piasku, liście klonu przykryły uśmiech, kasztany wieczną radość... Płynie rzeka czasu, osadza kurz na nierealnych dziś marzeniach, silny nurt wyrywa lalkom włosy, łamie ich ręce, zamyka oczy. Wskazówka zegara mknie coraz szybciej, zabiera spróchniałe półki dziecięcych lat, zamienia obłoki w czarne chmury, barwną tęczę w rzęsisty deszcz. Bezwiedna wiara ulatuje z wiatrem, zostawiając tylko ślad niepewności, myśl roztargniona biegnie aleją, na końcu której szeleszczą minione dni, na dłoni ciążą żelazne klucze, ich zimna stal ochładza nadzieję, wiara umiera, myśl dojrzewa - drzwi błogiej wolności zamknięte!