nurzam się w brudzie odpadkach świata smętarzysku istnień odrzuconych wszechogarniający smród rozkładu marzeń
żywiąc się odpadkami resztkami wspomnień czasu (byłaś wiem że byłaś) trwam sam nie wiem po co bezgraniczna pustka duszy czarna dziura (ty jesteś we mnie)
patrzę w niebo szukając (gdzie są gwiazdy jaśniejące) widzę wokół czerwonego słońca wąż ogromny jak smok pożera jasność (pustka pochłania wszystko) mrok (może i dobrze nie widać śmieci moich dni) bez granicy dnia i nocy a może ślepnę z rozpaczy snów będących tobą bo one są podświadomością (duszy obraz)
miliony obrazów (uciekam od nich) echa słów prawdziwych przesączonych kłamstwem codzienności (chciałem wierzyć w nie tak jak ty)
wciąga mnie bagno brak sił by walczyć choć wiem żyć będę nadal tu i tam (w snach patrzę w twe oczy i widzę pustkę) aż po kres