Nocą oddechem modlę się do ramion, niech nie wypuszczają z objęć... Jestem bezpieczna... Nad ranem modlę się pocałunkami do ciepłych dłoni by na skórze zbłądziły już na zawsze... Czuję znajomy dotyk... Obecność, choć go nie ma wspominam o poranku... Już Cię brak znowu wyszedłeś przed świtem bez Dobranoc...