Nie wiem czy wiesz, lecz XXI wiek już mamy, i czy chcesz, czy nie, on nadal będzie stały. Piszę ten wiersz, aby zadręczyć Was pytaniami..
Gdzie uczucie wrażliwości, które w nas przebywało? Gdzie pomoc i współczucie? Gdzie wartości, o które walczyli nasi przodkowie? Bóg? Honor? Ojczyzna?
Gdyby nie oni, kto wie! Jakbyśmy żyli. I...czy w ogóle byśmy żyli.
Dlaczego ludzie zmieniają się, na gorsze? Dają się złapać w łajdackie sidła? Dążą do szczęścia, zatracając się w rozpaczy? Chcąc uciec od świata, do niego powracają?
Zamiast gasić, palą; zamiast myśleć, postępują; zamiast milczeć, uciszają.
Gdzie sprawiedliwość? Gdzie pożary nadziei? Gdzie motywacja, do zrobienia czegoś życzliwego? Gdzie prawdziwa miłość, która wszystko znosi?
Zamiast trwać, upadają; zamiast pomóc, zabijają; zamiast wierzyć, przekreślają.
A my i tak narzekać będziemy, na ten świat się zmieniający, nie dostrzegając własnej osoby, mającej zamęt w sercu, która brnie w chaosie, aż będzie miała wszystko w nosie.