Szlachta

Nie pomogą płaszcze nawet ze skóry niedźwiedziej
Co z resztą podarkami są, niżeli trofeum
Nie obchodzi mnie gdzie jesteś, co jadasz na czym siedzisz
Co palisz, jaki sen śnisz, co robisz by dotrzeć do celu

Karocą nie jeździsz, Twa wielka sława to żart
Koni z Tobą nikt nie kradł, każdy na koniu odjeżdżał
Jak najdalej od Ciebie, zostajesz sam
Gang przeciwko Tobie, złamana omerta

Nie podawaj się nikomu, iż księciem żeś ciemności
Owszem ciemnyś, lecz to każdy widzi
Kazirodztwo z siostrą, pierwszy krok do karalności
Zanim mość okażesz twarz zamaskuj syfy

Prawo głosu, który zanikł przez wyszarpany język
Wypalone oczy nie zobaczą więcej świata
Kat nasłany na Ciebie przestawi Ci kręgi
Zrobi to po cichu tutaj zbędny jest hałas.