Nie panuję nad tym gnijącym uśmiechem zapijanym kawą i spojrzeniem grzesznym
Zostawiasz na sobie nic i pachniesz jak kuter rybacki opalona niezauważonym słońcem muszelkę wystawiasz rozwartą a ja z ostatnim łykiem kawy gruby jak portowa boja szykuję upojną noc strugając filmowego kowboja