Nie gniewaj się proszę mój Panie, że zamiast w przepięknym kościele w przydrożnej kapliczce wyznaczam sobie z Tobą spotkanie…
Mój ubiór zbyt skromny,…bo żyję w biedzie i trudzie… Nie wiem czy zdołałem na tak zacne miejsce zasłużyć… w świątyni pełnej złota i zamożnych ludzi… tutaj mogę dać Ci więcej…i piękniej Ci usłużyć…
Uporządkować Twój dom zaniedbany muszę… polne kwiaty w glinianych wazonach postawię… Zapalę świeczkę…ogrzeję troszkę duszę… i opowiem Ci o swojej szczerej poprawie…
Odejdę, gdy usłyszę kroki pielgrzymów słowem pokrzepionych… i ich dyskusje o życiu o pieniądzu… Nie chcę by pomyśleli tak jak kiedyś… że przyszedłem tu by ukraść krzyż z mosiądzu…