Nic nie mówię, by nie spłoszyć tej chwili w której subtelnie dotykasz rumianków tylko płatki trzepoczą jak skrzydłami motyle kładąc się dywanem do nieba krużganku…
Nic nie mówię, niech rumianki śpiewają pieśń dziękczynną za dotyk twoich palców ja mam ciebie a kwiaty…tylko wiatr mają dotykaj, zanim noc nastanie i kolory zgasną…
Nic nie mówię, ale pora już pożegnać polanę zapisać na pięciolinii życia kolejną nutkę pieśni bo życie to ciągła podróż i wspólne odkrywanie i dotykanie rumianków i wędrówki po lesie…
Miłość to ciągła podróż między cierniami i między rumiankami...razem. Dziękuję ślicznie, że zatrzymałyście się przy moim skromnym wierszu... Wczoraj odkryliśmy przepiękną polanę rumianków...kolejne magiczne miejsce...Zapach lasu mieszał się z zapachem tych przepięknych kwiatków...niesamowite wrażenie...ogród marzeń... Jeszcze tam wrócimy za tydzień, bo w takie miejsca trzeba wracać... Dziękuję...
Właściwie to ...zaniemówiłam.Wpatrzona w film -zauroczona urokiem łąki jak i wiersza.Niby taki zwyczajny kawałek przyrody a taki spokój , cisza , świerszcze ...człowiek by się wyłożył i tylko leżał otoczony zapachem i wpatrzony w chmury...Gerardzie przepięknie...widzisz we wszystkim w najdrobniejszym szczególe- nawet w dotyku-rąbek miłości...nie każdy choć twierdzi ze jest wzrokowcem:) potrafi aż tyle zobaczyć...podziw-w całym wierszu podziwiasz każdy drobiazg w Niej...niby zwyczajny a taki zmysłowy szczegół..dotykanie płatków rumianków...urocze...urocze...urocze:)