„Zagubiony w drodze bez kierunku”
Nasączony oczu pewnością
Przekroczyłem miast granice
Zdezorientowany zapomnieniem
Pustynnym szlakiem wiatronośnym
Wąwozami gór srebrzystych
Wprost w odmęty mórz oszklonych
Szedłem trwale i niezmiennie
Za mną ciche słów westchnienia
Mogłem nigdy ust zniszczenia
W inne kłaść zdań szepty czułe
Lepiej milczeć bowiem piasek
W oczy także wdzierać umie
Albo topić w wodospadzie
Zginąć lotem wprost ze szczytu
Lepiej milczeć
Lepiej w drogę...
Nocne zimne choć ujęte
W ramion ogniska języków
Palą się przeszłości frazy
Tomy niepotrzebnych zdarzeń
Żadne zwierze nie podejdzie
Drzewa nieruchome stygną
Kto rozmawiać nawet wyciem
Chciałby o ciemności
Zrekonstruowane siły
Wstać o świcie wraz z ptakami
I wraz z nim dotrzeć nagle
Nad nieprzekraczalną krawędź
Gdzie horyzont zagina niebo
Chowając się za plecami świata
Dalej już łaskawie
Dalej już z uwolnieniem...
2013.09.
Autor