Menu
Gildia Pióra na Patronite

Mroczne Lato 18

Na przeżartej deszczem
Lipcowej rabacie kwietnej
Jednej z aksamitek
Złoto na płatku
Ucieka w ogień bordo
Jest jak wyrzut
Płomień wstydu
Na policzku wiernego
Wtedy gdy widzi jak
Wiara w Boga z ambony
Przestaje być modlitwą
A chlapie żabami zabobonu

Gdzieś na styku w pomiędzy
Eldorado przymykania oczu
Kwitnie inny śmierdziuszek
Sponiewierany deszczem
Wody na nim jak łez
Urzędnika młodego
Trzeciej Rzeczypospolitej
Gdy po raz pierwszy
Dla chleba rodziny
Zaparł się siebie
Podpisem czytelnym
Poświadczył nieprawdę
Lecz nic to na szczęście
Bo potem już tylko
Miał miał i ma

Boże mój wiem
Żeś nas nie opuścił
Dlatego tak trudno dopuścić prawdę
Że tych kwiatów tak bardzo polskich
Kwitnie wciąż tyko więcej

Mirosław lipiec 2018r.

297 711 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • 21 July 2018, 15:33

    Ciekawy tekst.
    Pozdrawiam. :))