Na Garncarskiej tańczyły muchy jak na zakrwawionych drzwiach bili świniaka na narodziny Jezusa (a w szumie lutlampy lała się wódka)
"Szmaty, butelki skupuję szmaty skupuję" krzyczał wychudzony człowiek z uczepionym do roweru wózkiem a słońce lizało mu twarz z grudniowego mrozu palcem smutnym
Psychicznie chora Miśka lała mocz przez okno na krzyczące dzieci i wystawiała zad na znak protestu przeciwko egzystencji
"Ona ma włosy na pupie" stwierdzał mój kuzyn zdziwiony a na to Duży Piotrek Dodawał "Żebyś zobaczył jej pipę owłosioną"
Przedmieścia chaos i krew w kałuży świnia lądowała w wannie stygło podwórze marne a nad nami święty przełykał ślinę niezdarnie.
Piotr, przeglądałam kiedyś Twoje zdjęcia- zastanawiałam się dlaczego moje fotki- chcociaż zainwestowałam w drogi aparat - nie mają takiej głębi, duszy, a są jedynie jakimś tam śladem na papierze... Teraz wiem- Twoje oczy to obiektywy, a wnętrze- matryca...to dar, z którym się rodzimy ( albo nie, jak w moim przypadku ;D). To ta szczególna wrażliwość, której tajników nie zdobędziesz w żadnej szkole...To dar...