Nad ognistym jeziorem stojąc, I wzrok w drzewa wbijając, Słyszę; puk puk puk, Ta melodia nieprzerwana, Choć zmieszana z szmerem liści, Duszę moją uspokaja, I ciało całe, całe pieści,
Unoszę się leciutko nad złotym piaskiem brzegu, Zapominam o wszelkim smutku i cierpieniu? Gdyż natura ludzko-moja łączy się z naturą Bożą, Bym mógł stanąć milimetr nad ciemną zorzą, I usłyszeć jedno Jego słowo, I narodzić się na nowo, I obudzić się na lodowatej tafli życia, Z nadzieją na lepszy los.