Ballada o mrzonkach
Może mogłabym być sosną,
która rośnie przy twojej ulicy,
zaglądać ci w oczy każdego ranka,
gdy idziesz do pracy,
albo witać cię uśmiechem psiego pyska
na tabliczce z napisem "ja tu pilnuję".
czy tez kołysać twoje stopy
miarowym odgłosem kostki brukowej.
słupem przy drodze się wmuruję,
zawisnę bilbordem, który mijając wzrokiem omiatasz
będę
przytulać wiatrem
stać obok
płynąć obłokiem
zahaczając o usta
szeptać motylem będę do ucha
łaskotać słońcem w skroń
trwać
płaszczem dnia
i nocy kocem przytulać
będę cieniem padać pod stopy twoje
parasolem otworzę przed deszczem
ramion moich nieskończoność
dla ciebie...
Autor
Dodaj odpowiedź 14 June 2013, 21:11
0 Pozdrawiam Yestem lekko zaniepokojona o całość uzębienia Twego ;)
Luterinka miło mi zawsze gościć będzie w onejkowych progach, dziękuję :)
Odpowiedź 14 June 2013, 20:58
0 Hm, hmm...
Zaglądać tu będę...albowiem do słów onejkowych dziwna jakaś skłonność zrodziła się we mnie :)Odpowiedź 14 June 2013, 10:54
0 Pewnie na jakimś portalu literackim zetknęłyśmy się.
Wiersz napisany kilka dni temu, z własnej głowy, nigdy go nie publikowałam jeszcze...Odpowiedź 14 June 2013, 09:58
0 Mam wrażenie, że czytałam ten wiersz kiedyś. Tylko moja pamięć jest tak... ulotna, że nie potrafię skojarzyć wszystkich puzzli.
Ale mogłabym przysiąc, że skądś Cię znam.
Odpowiedź