miłość czasami zasypiała w moich ramionach kiedy niespiesznie szukałam jej kluczy w torebce a nie mogąc znaleźć jak gdyby nigdy nic wysypywałam wszystko na podłogę
ziemia pożerała pełzające po rozgrzanym toskańskim słońcem betonie słowa wyrzucane z ust z prędkością kosmicznego światła
trzy zapałki gasły huśtając się na wietrze płomieni pochodzących z naszych niebańskich dusz niesplamione krwią wspomnienia kładliśmy na nawiedzonych dusznych strychach i poddaszach
pisk opon w mojej głowie i dźwięki deszczu uderzającego o parapet zapach koszuli którą nosiłeś beztroska muzyka nocy wygrywana przez huragan w mojej głowie