Miewam takie odsłuchy, że resztki dumy Mnie łapią i wciskają się w gardło Struny kradną, łamią mahoń I nie stać mnie na krzyk, tylko skrzypię Ucieczki pragnąc w Ciii-che Owinięcie się w prześcieradło, niegdyś Wywieszałem czerwone w poślubne dni Szkoda, że z dawnych, upadłych królestw Przepisuję paranormalność, letalną Zeszyty są nic niewarte i ze wstydu palą dowody Iskrzą polaroidy przy akompaniamencie trzasków starych płyt Lecz w butonierce trzymam czas na zryw