Miałem wtedy naście lat, zakochany, wniebowzięty. Myślałem, że co pierwsze, wiecznie będzie trwać. Później znowu miłość przyszła, inna, równie silna. Z każdym razem coraz bardziej zaciskała mnie w ramionach. Ciągle jednak coś pękało, rozstawało się i na nowo łączyło w całość. Najgłupsze pytanie rodziło się w głowie – dlaczego?