Lubię tę chwilę dnia, W której w chmurach Rodzą się kolory. Wyrastają z zielonych fundamentów gór, A potem powolutku podchodzą do mnie. Chwil kilka minęło I są łososiowe na północy, A fioletowe na południowym wschodzie . Za moment od tamtej chwili Zbliżają się do mnie Jakąś różową awangardą, Którą od zaplecza coś znowu Przywołuje do błękitu. Róż milknie. Błękit gęstnieje w granat. Od środka zaczyna toczyć je siność, Pokrywają się też czyrakami szarzyzny I teraz najpiękniejsze tarantele Powołuje do moich uszu kos romantyk. To najlepszy czas na toast - Sto lat w zdrowiu, szczęściu i miłości.
Spodziewałem się takiej krytyki, za dwa ostatnie wersy, ale to tekst bardzo osobisty, dedykowany najbliższej osobie, tekst ze szczęścia z tą osobą, którym też postanowiliśmy się podzielić ze światem. Serdecznie pozdrawiam:)