Lubię odkrywać ciebie wierszem strofa po strofie dotykać metafor twojej duszy… i wplatać te perełki w tęczę najpiękniejszych słów i recytować ci co wieczór przy muzyce Fryderyka w blasku świec aż do pierwszego dotyku…
Lubię, gdy wiersz mnie odkrywa zagląda w moją duszę słowem w serce-tak bywa wtedy ubranie swe kruszę tęczą zakrywam oczy by blasku skalę zwiększyć muzyką serce me kroczy by każde słowo upiększyć...
Recytując otwierasz dotyk by zamknąć go intymnie słowa są jak narkotyk czuję się po nich dość dziwnie szumią szampana wonią piórkiem z poduszki gilgoczą są plam na pościeli ironią co je truskawki łaskoczą…
Lubię też…już po recytowaniu otworzyć kolejną butelkę szampana podzielić się z tobą truskawką i wspólnie się nią delektować i przekomarzać w satynie rzucać się poduszkami śmiać się, wariować jak dzieci aż do samego rana…
Wiersz...praca zbiorowa, napisany spontanicznie.Dziękuję Sprajtce za dwie wspaniałe zwrotki.
Gerardzie podziwiam Twoją wrażliwość ukazywaną w wierszach i to, że potrafisz cieszyć się nawet drobiazgami...wiersz piękny i ciepły :))) pozdrawiam serdecznie :)))))