"-A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Nic wielkiego - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, ten ktoś nigdy nie znika." - Mniemam, że z tym znikaniem jest podobnie jak z wiarą śmierci (......) M. już po porannej kawie?
Hmmm... zaszaleliście z interpretacją, a ja mam teraz się do tego wszystkiego ustosunkować? ;-) Ok. Zacznę od inspiracji, a jest nią samo życie, historia prawdziwa, wszelkie podobieństwo osób i zdarzeń zamierzone :-) Co do tych gumek... cóż jaki Romeo taki romantyzm, widziały gały itp.
Najbliżej był jak zawsze Adnachiel, przepraszam za stronniczość, nic nie poradzę :-) Bardzo Wam dziękuję za wpisy i poczucie humoru, które jest najlepszym wspólnym mianownikiem.
To co pan Zofia nazywa realizmem, jest co najwyżej duchowym skarleniem.
Co do wiersza: To jedna z najbardziej wzruszających opowieści Twojego autorstwa, Giuli. Zachwyciła mnie, bo piękno na to jest, by zachwycało. Swoją poezją przywołałaś pełną urokliwości chwilę z mojego życia, gdy napotykam swojego ojca, pochylonego w czuwaniu nad grobem mojej mamy... I znów użyję Twoich słów: Choć tam już nie płynie czas po obu stronach tak samo uparcie na siebie czekamy
Minimalistyczna: "czasem tak bywa. Raz pęka serce, raz prezerwatywa" :P :D Przepraszam Cię Giulietka, ale tak mi się cisnęło to na usta po przeczytaniu komentarza poniżej, że po prostu nie mogłam się powstrzymać ;) A sam wiersz... Tak, mi się oczy rozmydliły...