Kiedy wspominam tamtą jesień Zawartą w listopadowej poziomce Na tym cieszącym zdjęciu To jedyny jest raz Kiedy nie mam wątpliwości A więc ja i ty Poszliśmy do ludzi Tak nas nauczono Dłoń trzymała dłoń Kot odprowadził nas Mrucząc do samego Wieśnika Nim jego hymn pochwalny Na cześć radości życia Przejął wesoło rozbrykany nurt Dziwne ale prawdziwe jest Że wątpliwości rodzą w nas dopiero Melodie sukienek Twierdzących o sobie buńczucznie Jesteśmy odzieniem Boga