Kiedyś,
jest realne jak dzień,
który wita się świtem
z nadzieją na inne,
nowe.
Nieodgadnione
jest, zapięte w klamry snów,
czekających na ruch
ręki, a może ust.
Jak wszystkie słowa,
jak każda pieczęć i myśl,
doznaje przesilenia
i przychodzi.
Ot tak. Dziś.