Pieśnia z Garncarskiej folklorystyczna
Kiedy przyjechał
skupował butelki
pocierał czarny wąs
i trzymał się za rude szelki
Krzyczał
Ostrzę nożyczki
i tępe noże
skupuję szmaty butelki
i patrzył w kierunku okien
w których chichotały panienki
Lizaka szczeniakowi dał
by ten cieszył mordę
a starej babie aluminiowy gar
za butelek worek
Konia batem raczył przez grzbiet
i podjeżdżał klatkę schodową dalej
a tam Bejgierowa z kotłem szmat
stała w przypalonej podomce
Ulica Garncarska to były dwa światy
po jednej stronie mieszkali żywi ludzie
a po drugiej groby
i porastały je białe kwiaty...
Autor
127 940 wyświetleń
1427 tekstów
95 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!