Każdy nowy dzień rozpoczynam od rachunku sumienia myśli A Bóg z góry śmieje się z tego obrządku złośliwie Spłoszona w kąt pokoju się chowam mając nadzieję Że zapomni o mnie choć na chwilę Strachem przepełniona i jak skórę zmieniam swoją twarz Przyjaciołom zostawiając tylko uśmiech wątły dla identyfikacji Serce rytmicznie odmierza mi lata jak zegarek kieszonkowy starca W takich chwilach nie jestem pewna czy miłość czuję jeszcze I czy istnieje na świecie gest, który mi o tym przypomni