Każdego dnia coraz bardziej, nie rozumiem tego świata. Dlaczego na śmierć brat skazuje swego brata? Czemu po drodze życia tracimy sens istnienia i mimo naszych starań nikt nas nie docenia? W tym dzisiejszym świecie wiele zmian przed nami, zapominamy jak kochać i jak być kochanym. Zapominamy o sobie w tym codziennym pędzie, a naszym motto jest "co ma być to będzie". Rządzi nami złość, chęć zrobienia krzywdy, zagłuszamy sumienie czujemy się niewinni Nie chce nam się starać i nie widzimy sensu, z dnia na dzień docieramy do granic życiowego nonsensu. Sięgnij po lustro i spójrz prawdzie w oczy smutna twarz, błędny wzrok znów nie spałeś w nocy... Czujesz się jak więzień, co skazany jest na życie nie widzisz pozytywów i często płaczesz skrycie. Czasem myślę sobie, że nadzieja umiera ostatnia, mam nadzieję, że Twoja wciąż się tli i jeszcze nie zgasła.