Oni odchodzą
Już coraz ciszej świtają nam dni
I więcej nie ma dla nas lata
A gdzieżbyś oczy podniósł swe
Tu wszystko ma kształt kata
Na twarzach chłód się przeciąga
I śmierć się skrapla po ciele
To nic – mówią jakieś głosy
To nic – się jeszcze nie dzieje
A nasze kończyny tak smutne
Jak suche gałęzie leżą obojętnie
Płowe usta na amen zamknięte
Żadnych szeptów nic - nic więcej
Szykujemy się w podróż ostatnią
Już nic tu po nas nie zostało
Tylko wspomnienia jak pajęcze sieci
Tak dużo i wciąż jakby za mało
To oni i to ja – ciche owieczki
Zamknięci w szpitalnej celi -
Och Boże! Nie ma już nadziei…
Dedykuję: szpitalnemu łóżku, co niejedną śmierć widziało
5920 wyświetleń
86 tekstów
19 obserwujących
Dodaj odpowiedź 31 August 2015, 20:38
1 odPiękny wiersz o ostatniej podróży, piekne środki stylistycze! Przemawia, zatrzymuje!
Odpowiedź