Jest ogień grzechu we mnie i świętości jasny płomień. Jest duszy biel i serca czerwień i myśli pokusą splamione. Jest popiół spalonych marzeń I przysiąg mych święta ziemia. Jest wir rzeki zwykłych zdarzeń I źródło świadomości strumienia. Jest we mnie oddech wieczności I chłodny wiatr zwątpienia. Jest studnia wyczerpanej miłości I jezioro łez zapomnienia. Gubię się wśród tego codziennie. Nie odróżniam od prawdy złudzenia, Bo bez przewy szukam daremnie Tego, czego we mnie już nie ma.
Madziu, w Twym wierszu moja dusza przejrzała się jak w zwierciadle... I wciąż nie może nasycić się tym widokiem, zarówno tak bolesnym, tak pięknym, i... tak prawdziwym.
Tak, tak jak Romek napisał, dziś dostaliśmy prezent w postaci pięknej wędrówki :) Cudnie jest stawiać kolejny krok w kolejnym wersie... :) Milutkiej nocki :))