Jest jasno. Obudziło się do życia zmęczone Miasto. Miasto kiedyś nie miało twarzy. Nie miało imienia ani mieszkańców. Puste ulice od czasu do czasu wypełniał niezawiniony smutek. Pustymi ulicami płynęły strugi zmarnowanego czasu. Na pytanie dlaczego nie potrafię odpowiedzieć Przecież pobliskim Miastom żyło się całkiem znośnie.
Dzisiaj przez Miasto przechadza się kilka istnień.
Umiem już naszkicować jego mapę. Czasami jest trochę niewyraźna. Niektóre z ulic nadal nie mają imion. Nie znam wszystkich zaułków ślepych uliczek Miasta.
Jest jasno. Przepalone żarówki zaczynają świecić delikatnie Akacje usychają. Cyprysy więdną. Jest jasno.