Jak złote ziarnka piasku mego serca klepsydra Uroniła chwilą jego miarowe bicie I czuję jak każdy oddech z jasności duszę okrada I odchodzi by dom mój budować w błękicie
Czas, bliski kuzyn wiatru, zboża mych dni kołysze I ku błękitom marzeń ciemne chmury przygoni A ja w tym pejzażu niknę, wtulona w purpury ciszę Zmierzch obietnicę świtu pocałunkiem składa na skroni.
Mój piękny kochanek księżyc, najczulszym promieniem Zanurza poświatę dłoni we włosów pszenicy I pocałunkiem namiętnym spija nektar nad ranem Gorycz dnia co zasnęła łzą na rzęs granicy.
Zabrałam sobie do zeszytu, tak bardzo mi się podoba, że... "A ja w tym pejzażu niknę, wtulona w purpury ciszę"- dla mnie najpiękniejszy wers. Pozdrawiam.
Dziękuję Wam za tyle cudownych określeń, natchnienie czasem przychodzi bezsennie...i choć nie jestem dumna z moich wierszy, dodajecie mi otuchy tymi słowami:)