Przemyślałem sprawę i jednak niezbyt mi pasuje rola Lucjusza :) Poza tym Jarek grozi mi ekskomuniką :D Niestety nie ma miejsca we wszechświecie na dwóch rogatych, jeden to i tak za dużo. Wolę pozostać pogromcą smoka, z całym szacunkiem dla smoka cytatowego :)
Zważywszy, że ostatnio mam mało czasu, nawet na grzeszenie, chętnie się skuszę:) Ale jeśli będziesz mnie namawiał tak czarująco, to pewnie będę częściej się tu pojawiać. Bo nie ma skuteczniejszego diabła, jak uroczy diabeł;)
Myślę, że wbrew wszystkiemu powinniśmy się przeciwstawić lekarzowi i wypić tą jedną kawę więcej :) Biorąc pod uwagę, że pewnie znowu znikniesz na długo... I nie będę miał okazji namawiać Cię do popełnienia zakazanych czynów :) Lub noszących znamiona przestępstwa przeciwko własnemu zdrowiu :)
Ty wijesz gniazdko dla swojego księcia, a ja muszę moim wyrośniętym Muszkieterom zwiększyć przestrzeń życiową.:) Kawa nr 2 w Twoim towarzystwie warta jest grzechu, nawet wbrew lekarzom i zdrowemu rozsądkowi:)
Czasem trzeba coś zburzyć i wybudować od nowa. A na porankową kawę wprosiłem się do Ciebie sam :) Chociaż noc i tak była zbyt krótka, bo właśnie ukończyłem pokój dla swojego małego księcia :) Więc między nami architektami, pora na kawę nr 2 :)
Szpulka, bardzo cenię sobie Twoją opinię, miło, że zajrzałaś!
Mill, stęskniłam się, nareszcie jesteś!:*
Kamil, dobrze Cię widzieć, zwłaszcza tutaj, u mnie, nastawiam czajnik, coś ciepłego (oprócz Waszych słów) w ten rześki poranek, co Ty na to?:)
Drogi M., ostatnio jestem częściej architektem we własnym domu, którego znaczną część udało mi się zburzyć i budować od nowa;) A to coś, co lśni w oczach czytającego, a o czym tak pięknie piszesz, płynie z bogactwa jego duszy, podobnie jak ta melodia. Uwielbiam jak mi tak słodzisz, do porannej gorzkiej kawy w sam raz!:)