Menu
Gildia Pióra na Patronite

Motyl

Ryszard Radwan

Ryszard Radwan

Ja go widzę często na firanie domu mego,
on się nie rusza i drwię z niego dla tego.
Obserwuję go lecz on mnie nie widzi, podziwiam go.
Nie dotykam bo boję się piękno skrzydeł jego zepsuć.
I siedzę i patrzę w pokoju mym chłód i piec od dni kilku już się żarzy i jesień mamy znów,
a motyl nie ugięty śpi na swej straży.
Opuszczam z niego wzrok bo ziąb mną przemógł i pędzę po drewno by ogrzać się przy piecu.
Już rozpaliłem płomień wesoły zamieszkał w domu mym i cieszy się bardzo że żyją jego sny.
Ciepło się zrobiło w małym mym domeczku a motyl wciąż śpi jak kot podczas siarczystego deszczu.
Z minuty na minutę cieplej i cieplej już Celcjusz przekroczył temperature pokoju wtem motyl się rusza pełen niepokoju.

I patrzę z podziwem jak prostuje skrzydła oko moje cieszy barwna mozaika.
Lato mam przed oczami i widzę łąki zielone pełne bydła pasącego się na nich, i widzę rzeki wijące się leniwie, kąpiące się w

blasku lipcowego słońca.

On wzlatuje nagle trzepocząc skrzydełkami trzepot to dziwny nie słyszę go wcale lecz wiem że go słychać i czuję się

wspaniale. Mój podziw jest pełen tego małego boskiego stworzenia że ze śpiącego i biernego zmienił się jak cień w barwach i

odcieniach.

Jest on mi natchnieniem bo powraca po chłodzie on zawsze wstaję jak przychodzi ciepło dnia. Ja pamiętam o nim on o mnie

nie wie nic.

Ja patrzę a on śpi......

151 wyświetleń
2 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!