Menu
Gildia Pióra na Patronite

Biały Potok jeszcze raz

Idąc twoim brzegiem Biały Potoku
Lubię usiąść na w mchach zielonym brzegu
Czekającym jak ja na zieleń traw
I kolorowość kwiecia ziół
Spoglądam wtedy w zagłębienia twojego nurtu
Te nie wysychające nawet
W długie upalne tygodnie letnie
W których wtedy chronią się ryby
I są im oazami przetrwania
Manną życia
Patrzę w tą głębinę cienistą chłodną
I chłonę jej niewyrażone
Ludzkim słowem piękno
Czerpie jak krwioobieg z pokarmu
Pokarmem są mi wiązki korzeni
Olch i wierzb które zdobią twój brzeg
I wnętrza tych zielonych
Bądź błękitnych toni
W zależności od światła
Pory dnia i urodziwości liści
Ale nie przepadam w oczarowaniu
Jak kamień w dnie mulistym
Zawsze pamiętam
Że za plecami zostawiłem inną prawdę
Zbudowaną na kłamstwie
Choćby tych których
Teraz zwalają z pomników
I wykreślają z nazw placów
Ulic i pociągów pośpiesznych
Krzycząc że byli oprawcami
Bo teraz będą stawiać na cokoły
Nazywać ronda i osiedla
Tym którzy zachowali się jak trzeba
Bo byli przeciw
I nic że przeciw znaczyło
Zwyrodnialcami

Zachwycony jestem tobą Biały Potoku
Rudością i pomarańczem uskoku
Którym nurt przyjemnym pluskiem
Moim uszom
Wpadł do ciemnej zielonej głębi
By wypłynąć zeń już
Zupełnie innymi odcieniami
Tego naturalnego wyciszenia
W którym przecie nie ma
Zapomnienia dla spraw najistotniejszych
I choćbym nie wiadomo jak
W pióra poklasku się stroszył
I w pysze imię poety przybierał
To zawsze muszę być głosem Gawroszy

Tam gdzieś głęboko pod korzeniami drzew
Są czeluście i zasoby wody twojej
Biały Potoku najgłębsze najspokojniejsze
W których kryją się ryby
Gdy czują najsuchszą z susz
Są tajemnicą jak tajemnicą jest
Zawsze prawda o człowieku
Którą przykrył fałsz tolerancji
Przyzwyczajenia do tego
Że wypaczenie stało się faktem
Choć przecież czujemy
Że nie ma nic wspólnego z prawdą
I tak czy nie pięknym by było
Gdyby wrócić do Victora Hugo
W Nędznikach
Gdzie genialnie stwierdził
Że bogaty ksiądz to
Sprzeczność sama w sobie

Biały Potoku druchu mój
Przychodzę do ciebie
Jak modlitwą przychodzi się
Do swojego Anioła Stróża
Po nadzieję i wiary umocnienie
Po pięknem dobrem miłością
Dni moich wypełnienie
O sen co nie jest koszmarem
Przychodzę do ciebie
Po tych chwil parę
W których cieszę się dialogiem
Twojego nurtu ze słońcem
Wsłuchuję się w słowa
Które mi szepczesz kiedy
Strunami głosowymi twoimi
Są kamienie o które
Ociera się twój nurt
Zielony niebieski i szary
Uwielbiam twoje brzegi
W każdej porze roku
Kwitnące omszone
I trawami bure i zielone
Bieg twój długi
I wierzę że nasza twórcza znajomość
Jeszcze długą i owocną

Biały Potoku tak bardzo lubię
Pobyć przy tobie
A pod parasolem gąszczu
Gałęzi mocno ulistnionych
Głaszczących łysość mojej czupryny
Pijących ze smakiem twój nurt
I wiesz zanurzam się wtedy
W głębokie medytacje
W których nie ma miejsca
Jak w snach moich
Na katowanie mnie przez przeszłość
Jest tylko chwila dzisiejsza
Miłość twórcza szczęście radosne
Życie kształtowane w dobro
Twoje Aniu moje nasze i tych naszych kochanych
I przechodzę do modlitwy
W której proszę żeby jeszcze ktoś
Zechciał brać i nie być
Pasażerem na gapę
A co gorsza autostopowiczem
Którego wykreował Rutger Hauer

Przystaję nad twoim nurtem Biały Potoku
Żeby zaczerpnąć z ciebie
Niebiańskie błękitne barwy
Do codzienności mojego życia
Które przemienię myślą słowem
Uczynkiem z nich płynącym
Dopracowanym i zadbanym
W niebieską lazurową treść
Mojego pięknego życia
Które tak bardzo kocham
Błękit tej treści jak niebo w maju
Nad Beskidami i tobą
Usłane jeszcze skowronków
I słowików anielskim trelem
Boże mój a przecież Biały Potoku
Jest w tobie jeszcze tyle barw
Tak wiele pokarmu w twoim nurcie
Tak wiele czerpie z ciebie możliwości
I wszelkiego natchnienia
Przenoszę je w moje spełnienia
Tworząc nasz Kochana Aniu świat szczęśliwym
Nas radosnymi uśmiechniętymi
Wesołością będącymi
Promieniującymi
A promieniami tymi zarażającymi
Ten smutny ludzki ludek dookolny

Huby na starym drzewie wierzby
Już drugi wiek zieleniejącej na tobą
Biały Potoku bracie mój
To jakimiż naturalnymi alegoriami są
Przenośniami i porównaniami poezji
Jaką ty jesteś jaką z ciebie
I przez ciebie jest pisana
I będzie jeszcze napisana
Są historią Polski i jej teraźniejszością
Są murszejącą sakramentalną miłością
Są rozdzierającą życie samotnością
Są żrącą zarazą postępującą starością
Są i najprwdziwszą natury kształtnością
Kształtnością zapraszającą kolorowością
Nadzieją walczącą z losu beznadziejnością
Świadectwem że wszystko przemijalnością
Że najcudowniejszość też nietrwałością
Zastanowieniem że i piękne wrogością

Biały Potoku odchodzę od ciebie
Dzisiaj szczęśliwy i pouczony
Idę do życia pozytywnie nastrojony
Pełen nadziei na to co jeszcze
Wiarą mocny w to co jest
Jakoś tak lekko mi
Unosi mnie euforia
Idę więc radośnie żyć
Tworzyć działać pomagać
Pewny że do ciebie wrócę
I że cię nie zasmucę
Tylko pośmiejemy się
Ciesząc się z danych nam
Nocy i dni

297 747 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    20 April 2018, 19:16

    Dziękuje Malusia i też pozdrawiam serdecznie. Dobrego wieczoru i pięknej nocy :)

  • Malusia_035

    19 April 2018, 09:26

    świetny :)

    Pozdrawiam Mirku :)

  • fyrfle

    18 April 2018, 11:39

    Pomyślę, żeby dawać je w krótszych formach, bo właściwie są przeniesieniem spod moich zdjęć na profilu fb :) Pozdrawiam.

  • Adnachiel

    18 April 2018, 11:02

    Bardzo pięknie jest w Twoich stronach i równie piękny jest ten zachwyt, nad wszystkim, co Cię otacza.
    Ciut przydłudie, ale może następnym razem stworzysz cykl wierszy poświęcony ów tematowi. Byłoby fajniej na cytatach :))
    Pozdrawiam raz jeszcze :)