Ostatkiem sił unoszę wzrok spod ciężaru z jakim natrętna noc usiadła mi na powiekach natarczywie zmuszając mnie bym zapadła wreszcie w głęboki sen...
niespokojne myśli dzisiejszego dnia wciąż nie pozwalają mi zasnąć skrywając się w kącikach oczu by wreszcie spłynąć łzą na poduszkę do której wtulam się smutkiem jak gdyby w Jego ramiona...
to... wyobraźnia którą pozbawia mnie niesprawiedliwy los. Pozbawia wolno...tak by sycić się moim nieszczęściem i śmiać się mi prosto w twarz nie bez wyrazu...
Dlaczego? Bo grymas bólu i osamotnienia wypełnia jej rysy wtapiając się i żłobiąc weń niczym rozgrzana żywica piekąc a to przecież... tylko łzy.
Agnieszko bardzo uczuciowy wiersz dużo w nim smutku i żalu przez co jest wyjątkowy w swojej treści,masz rację :to nie tylko łzy to bardzo piękny wiersz -pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę:)))