wykradzione zapłakane o c z y romantycznych wspomnień pragnień jedności w dotyku piękna nie objęte odmienione zwiewną wstęgą ciszy nie potrafią spocząć pośród przegranych zagubionych znaków
trwaniem do końca przemijania linią podziału na dłoniach i w sercu
miłując po kres dwóch istnień jurydycznym przedsmakiem wyłączenia egzystencji oczekuje pieśnią co bardziej klęka świętym wejrzeniem nieobojętności postanowień z jaśniejszym celem wędrówki
gubiąc płatki róży życia zatapia i scala się w słowach których kocha imionach których nie zapomni
Słowa - żyją tyle razy, ile razy zostaną wypowiedziane. Po raz kolejny czytam ten niezwykły wiersz - dziękuję Andrzeju - tak piękne słowa żyć będą wiecznie. :)