Gdzieś, tu na końcu świata zesłał mnie Bóg na ziemię Los ból ze szczęściem przeplata, narzuciwszy na plecy brzemię
Gdzieś tu, gdzie czas wolniej się spieszy Gdzie diabeł dobranoc powiada Gdzie zieleń łąk tak oko cieszy Gdzie bocian gniazdo zakłada
Gdzie w zbożu kwitną czerwone maki Gdzie dęby królów pamiętają Gdzie wieczorem świerszcze, a rano ptaki na zmianę koncerty grają Gdzie kolorowe kwiatów dywany pokrywają leśne polany
Tu, gdzie chleb ma wyjątkowy smak, bo potem rąk zaprawiony Niby raj, a jeden tylko brak, przez brzemię niezaspokojony