gdzieś gniew wykruszony z przesuszonych tęsknot i złudzenie zgasło z woskiem granatowej świecy człowiek wspomina jaki durny! przyjdzie czas wszystkie lamenty do podróżnej walizki spakować jak ryba rzucona na brzeg ostatni oddech złapać i w geście nocy nieśmiertelnie zaświecić