Nika...k'fa jaki kompromis? ona krzyczy każdą komórką, że obojętność jej Pana wyłazi bokiem a Ty kompromis??? Przecież te pazury, koafiury to dla niego ... "Kolejny raz założę pończochy Schowam do szuflady swoje fochy Przymknę oko na to , że po piwie wrócisz Z nadzieją, że w końcu się na mnie rzucisz..." Myślę, że każde żyje dla siebie- ja bym się udusiła w takiej kiszce...
Cebula i parciane majciochy??? Kto wie? może jest w tym jakaś metoda ;-)
*Aga, a potem muszę się tłumaczyć wszystkim jak smutniejsza mina, co mi jest. ;) [to nienormalne przecież mieć słabszy dzień]
*Nika Miło mi, że każdy coś tam wyczytuje po swojemu, na co ja nawet momentami nie wpadam.
*All
Dziękuję wam wszystkim, bo wiecie, że ja to dumna z niczego nie jestem. I gdyby nie to, że czytacie i nie przechodzicie obojętnie, pewnie dawno przestałabym skrobać te pierdoły.
A ja odbieram ten wiersz jako prawdziwy przejaw kompromisu istniejącego w związku, pomimo, że dwie różne jednostki mające swoje życia, zajęcia, mecze, duperele, fryzjery nie fryzjery, kosmetyczki nie kosmetyczki, dwa światy- kobiecy i męski, to stanowią wspólną całość. I właśnie o to chyba chodzi, by w jedności istniejącej zachować pewną odrębność, bo to zwyczajnie zdrowe i potrzebne. Poza tym czuć w nim dystans do codzienności. Za to duży plusik +++ z płynącymi pozdrowieniami z chłodniejszej już dziś Łodzi : )