Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zyzio 1986’

gdy byłem chłopcem w podstawówce
gdy jadłem obiecane wcześniej gumy owocowe bazooka

anioł Dżibril zwiastował mi przykre
kuksańce od roześmianych
przyjaciół
i kulki lodowe sprytnie ukryte w śnieżynkach

skrzypiałem parę lat później
w 1981-
butami z demobilu wojskowego LWP.

***

panny nosiły wówczas tlenione poppersowskie grzywki,
przypominające ciastka kremówki i ich lakierowane włosy
doganiały coś

na kształt piekła Boscha
bo to jedynie było dostępne w księgarniach.

za to w kioskach
w sklepach herbata zen,
soja zen
flaga narodowa-nie zen-PRL zen-goryczka...

wkurzony na brudny świat
zamknąwszy się w rajskiej krainie
popijając tybetańską compę
doznałem litości

od guru Waldusia-we śnie-we śnie-platonicznie

od dakini Wandzi-na jawie i w Blachowni
przy dźwiękach Dead Can Dance…

wędrowałem między kosmosem Jury krakowsko-częstochowskiej
a “bułkami bogusia”-wszak ciastko przewyższa patriarchów i buddów!

już syty patrzyłem na Maleńczuka grającego na ulicy “Alicję”
przemknąwszy do mieszkania opata nakarmiłem koty perskie
a resztę ich medytacji wypuściłem przez okno kuchni- na balkon.

497 wyświetleń
10 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!