Deszcz za oknem O szybę stuka Pająk po nitce się zsuwa Po chwili jednak zrezygnował Zawrócił ze swej drogi Wybrał inną lub schronił się Burza przyszła Przeczekać ją trzeba W oddali widać słońce Jednak z każdą chwilą Co raz mniej go jest Chmury ciemne, jakby ołowiane Zasnuły niebo całe Cisza za głęboka Uszy od niej bolą Myśli szaleją i czaszkę się tłuką Elfka szepcze o nadziei O promyku słońca śpiewa U niej również ciemność nastała Przeczekać? Schronić się? Czy może wyjść? Spłukać się deszczem Obmyć z całego brudu Gdy słońce nastanie, rześkim być Tylko kiedy to będzie? Czas nie stanął? Płynie razem z kroplami Nałapać go do wiader Czy obmyć się nim?