Dawno dawno temu W odległej krainie żył książę ,co chciał zdobyć księżniczkę nim mu wiek młodzieńczy minie I starał się zdobyć wieloma sposobami lecz żadna mu nie odpowiadała chociaż obiecywał obdarowywać różnymi dobrami nawet sprowadził sułtana co handlował rodzynkami Ów książę brzydki był straszliwie spędzał dużo czasu zapijając się przy niedobrym piwie Do ubioru wagi nie przykładał Tylko ciagle się zapijał w swej piwniczce trunki nowe badał Aż pewnego razu zła mara zawisnęła nad miastem Wstrząsneła w każdej piekarni piecem z ciastem Bowiem zły smok zamieszkał w pobliskiej grocie Książę pomyślał; A może to zwykły smok niejadek Co jada trawę na obiadek A smok nieeee; kazał sobie przynosić dziewicę ze wsi oraz złota krocie Wieśniacy uwijali się skrzętnie przy czoła pocie Poczeli się naradzać rycerze Niewiasty zmawiały dziennie po trzy pacierze A książe tylko chodził i wołał „ No nie może być żony nie mogę znaleźć a bestię pokonać zmuszonem” I jak ja sobie poradzę jeśli przyjdzie mi się zmierzyć ze zgonem I znów zakrzyknął „Nie wierzę” Może ja tez się pomodlę w tej dobrej wierze I począł odmawiać „ Zdrowaś Maryjo” Lecz odmawiał w piwnicy bo bał się że go nakryją Lecz po dwóch dniach tej strasznej udręki Gdy już go nękały gdy przeżywał straszliwe męki Przyszedł mu do głowy pomysł z daleka Że jeśli on sam pokona bestię będzie uważany za bohaterskiego człeka I wtedy żadna królewna mu się już nie oprze I będzie cudownie będzie miał żonę i każdy człowiek go poprze No i zszedł do zbrojowni zamczyska By przyjrzeć się zbrojom z bliska lecz były to zbroje zaśniedziałe Bowiem od dawna nic królestwu nie groziło prócz gryzonie małe Więc ubrał zbroję zardzewiałą Co jej nie można nazwać wytrzymałą I również miecz który prawie nowy Szczegół ze wyszczerbiony do połowy I wyruszywszy ze swego zamku z konika stukotami Nie pożegnawszy go ludzie fanfarami Poszedł książę myśląc na śmierć niechybną idę Jak nic załapię się na jaką bidę Lecz gdy zajechał pod jaskinie jego koń zlękł się odoru Bo zwierzę z tego słynie I woła do jaskini „Wychodź potworze” A potwór odpowiada „Nie , Bo zimno na dworze” Książe zdziwiony wchodzi do jaskini A tam chyba jakieś ma zwidy i go wzrok myli Bo tam królewna siedziała ze smokiem w karty grała A smok miły jak dwa pierony a okup sobie kazał składać Bo był biedny i goły A tak to przynajmniej mu przynosili dziewice i woły Książę zakochał się w ów królewnie A i królewnie książę tak jakby, Lecz obiecała mu że wyjdzie za niego za mąż tylko wtedy Gdy się poprawi I swe zachowanie zmieni i czysty ubiór sprawi I ożeniła się królewna już z pięknym książęciem Które było mądrym panem i mężem I morał tej bajki jest taki że trzeba dbać o siebie By móc pomagać damie w potrzebie .
Wiesz...fajna bajka, ale bardziej przypomina opowiadanie, chociaż bajki też można w formie wierszowanej pisać, to jednak czyta się to jakby się czytało opowiadanie:)