Czułem Twój oddech
budząc się dziś rano
choć dawno nie było Cię
przy moim ramieniu
Czułem Twoje usta,
choć nie jestem
Twoim oddechem
i drętwe masz wargi
Puszczasz moją dłoń
i będę znikać w ciemności
bo nie patrzymy
w jednym kierunku
Sprzedam Cię
jak Judasz
za święty spokój
w którym tonę
Nie żałuję niczego
Bo choć nie znam drogi
Wiem czego mam szukać
Jesteś ostrzem
co rozrywa mi skórę
bym rósł i nie był larwą
lecz motylem
Duszę się w sobie
za mało miejsca mam
by łapać oddech i rosnąć
nie chce pozostać karłem
Ale wszystko ma swój czas
Przepoczwarczenie też
Każda minuta ma cenę
Puszczę Twoją dłoń
By nie uciekł ten czas
Autor
103 079 wyświetleń
1196 tekstów
141 obserwujących