Czuję, że czegoś mi brakuje Radość z kątów już nie promieniuje. To radość życia, którą mi odebrano. Trudność w znalezieniu słów Lecz to układa się samo. Wracałam do domu - wiedząc, że będzie. Robiłam wiele - wiedząc, że kocha. Śmiałam się nawet - wiedząc, że jest dobrze. Teraz już nic takie na długo nie będzie. Wracam do domu - wiedząc, że tak trzeba. Robię wszystko - wiedząc, że muszę. Śmieję się czasem - wmawiając, że jest dobrze. Lecz nic już takie samo dziś nie jest. Nie ma jej koło mnie, w pobliżu ani nigdzie. Jest daleko gdzieś, na krańcu świata może. Zabrała ze sobą chyba cząstkę mnie. Nie czuję potrzeby by robić cokolwiek Bo wszystko nagle zupełnie straciło sens.
Siedzę dziś - pisząc ten 'wiersz', Na dworze ziąb lub skwar? Nie wiem, Być może biedny człowiek jest.. Możliwe że umiera Lecz radziłam sobie z tym - Życiem, które teraz dźwigam słabnąc. Obok mnie ona, chroniła przed bólem świata Dziś - ochrona zniknęła, a ja Nie umiem się ze światem zbratać.