Codziennie widuję ją przy furtce dotyka kwiatów które głodne pieszczot wymknęły się dzwonkami poza granice ogrodzenia… zamyślona kontempluje chwilę a później tanecznym krokiem znika za rogiem ulicy… a ja nieśmiały wychodzę jej na spotkanie zawsze za późno tylko jej zapach czasami zastaję przy furtce i kilka niepokornych dzwonków wpatrzonych w miejsce w którym znikła…
Jest w tym wierszu niezwykła delikatność chociażby w postaci dzwoneczków jakoś tak kojarzą mi się z delikatnym zefirkiem który je kołysze w ciszy.Jest również nieśmiałość uczuć jak i dotyku... piękna chwila.Wiersz aż pachnie tak napisany.... pozdrawiam:)
Czasem zauważam jak kwiaty się uśmiechają i ja wtedy do nich uśmiecham się, widzę też jak się smucą, wtedy dotykam a one obdarowują moje dłonie zapachem... na jakiś czas. Kwiaty odwzajemniają uczucia, czekają, tęsknią... :)