chorzy na odrębność i zmiany na pławienie się tęczą zalaną deszczem Normalności cierpią na leczenie konieczne refundowane z rąk życzliwych których zaraza ominęła Normalnych
epidemicko zamknięci w izolatce gwałtu karmieni lekami z nadmiarem Normy przykuci do łóżek łańcuchami odrzucenia wypomnieniem swojej Niemoralności
chorzy na miłość nieuwzględnioną w rutynowym światku wpisanym w to co wypada i powinno zarażeni modą na zboczenie i nicnieróbstwo niezdolni do prokreacji bezużyteczni
dziś wychodzą na ulicę z parasolami przeciwnawistnymi silniejsi więksi mocniejsi o płaszcze fobioodporne dumnie kroczą naprzeciw wiejącej zawiści gwałtem rwącej materiał parasola