Chcę Cię mieć.
Chcę Cię mieć. Chcę śnić Cię,
gdy będziesz odchodził.
Chcę w zimnej ciemności
znać tylko Twe imię,
tak własne jak adres mieszkania,
jak sukienka i buty.
I chcę żebyś był,
gdy zabraknie powietrza
na zbyt głośne szepty.
I nic więcej nie wiem jak to,
że nie umiem zasnąć bez Ciebie
i oddychać i mruczeć jak kotka.
I słuchać wciąż muszę jak jej
mówisz, że nic po za jej twarzą
nie ma na świecie, a reszta
złamanym jest aniołem i tonie
w jej oczach.
Poczekaj... Spójrz...
Mi też tak mówiłeś...
Przez chwilę nawet czułam,
że jesteś mój,
że mam Cię zamkniętego
w płucach.
Lecz i płuca pękły jak balonik,
za dużo mając w sobie miłości.
A teraz już sama nie wiem...
Co dalej...
Został tylko pusty ból...
Odejść? Zostać? Umrzeć?
*pisane w dziejach zamierzchłych, wstawiam, gdyż cierpię na brak weny.