Były sobie dwa kwiatuszki Jeden miał fiutka a drugi cycuszki I ciągle im bardzo do siebie się chciało Bo zawsze obojgu coś tam sterczało
Pokłady seksu zbierały w swym pyłku Wiaterek je klepał po płatkach i tyłku Motylek, gdy przysiadł podniecał dwa kwiatki A mucha hiszpanka wyginała aż płatki
Aż przyszła pszczółka lub był to pan bączek I zrobił im dobrze parą swych rączek Bo najpierw pozbierał, co było na fiutku A potem na cyckach siedział do skutku
I w taki to sposób biologia tłumaczy Jak matka natura swym pięknem nas raczy Jak mali zboczeńcy – pszczółki i bąki Dwa kwiatki zamienią w przepiękny łan łąki