było ciepło
o porannej zorzy
gwiazdy wtopiły się w morze
leżała martwa
nieczysta
natura matka
w ostatnim sakramencie
rozłożyła nogi
Boga nie było
wyrosły jej rogi
obcasy wbite w pięty
kaleczą ziemię
jej chore zapędy
dochodzi
z pogodą
pod psem
z świętością rozwodzi
(nazwij to miłością
jeżeli rozumiesz
jak kochać fizycznie)
na niższym szczeblu utknęła
zwierzęcy instynkt
rozszarpuje jej wnętrze
i pomrukuje
z pyska kapie ślina
matka pośladki wypina
i przybliża
przybliża
człowieczeństwo "do nogi"
zwierzę nie człowiek
powiesz
a myślisz
człowiek to zwierzę
4704 wyświetlenia
94 teksty
1 obserwujący
Dodaj odpowiedź