Był na tobie szron jeszcze gdy po policzkach ocierając się o jesienne zmarszczki spływało słońce promieniem na betonowy chodnik
To chyba ostatnie szepty jesieni obejmujące siebie zmartwione chłodem przed siwizną traw wychłostanych księżycowym wzrokiem odchodzącej pory roku w butach znoszonych
Taki pejzaż jest do zmycia szklanką wina ze łzami w oczach taki pejzaż ma imię i leży pod płotem jak zwłoki w ubraniu brązowym